Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maków Maz. Róża Chmielewska, farmaceutka z Makowa, planuje w tym roku przebiec maraton

Beata Dzwonkowska
1 marca pani Róża wygrała bieg ku pamięci Żołnierzy Wyklętych
1 marca pani Róża wygrała bieg ku pamięci Żołnierzy Wyklętych Beata Dzwonkowska
Róża Chmielewska urodziła się w Makowie. Ma 27 lat. Z wykształcenia jest farmaceutką, robi doktorat na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie, ma męża, pracę i wielką pasję - bieganie. Jej nazwisko jest coraz bardziej znane w powiecie makowskim i okolicznych powiatach - pani Róża zwykle wygrywa zawody, w których bierze udział. Ale lekko nie było.

O sprawność musiała walczyć po ciężkim wypadku samochodowym, po którym rok była przykuta do łóżka. Teraz planuje przebiec półmaraton warszawski, a w przyszłości maraton. Namawia, szczególnie panie, do rozpoczęcia przygody z bieganiem.

Nauczyciel zaszczepił w niej miłość do sportu
- Wszystko zaczęło się jeszcze w podstawówce. Chodziłam do szkoły podstawowej nr 1. Uczył mnie wychowania fizycznego Tomasz Jabłoński. Tak potrafił zmotywować mnie i koleżanki, że brałyśmy udział w licznych zawodach i z niecierpliwością czekałyśmy na każdy SKS (Szkolny Klub Sportowy - red.) - wspomina ze śmiechem pani Róża. Trenowała... piłkę nożną.

- Byłyśmy naprawdę dobre. Podobnie jak w biegach przełajowych. Miałam propozycję przejścia do reprezentacji Polski, a klub sportowy w Ostrołęce proponował dalszą naukę właśnie w tym mieście - mówi ze śmiechem pani Róża. Przyznaje także, że sport dał jej prawdziwych przyjaciół.

- Tak się związałam z dziewczynami, z którymi trenowałam, że przyjaźnimy się do tej pory. Miałam też wsparcie ze strony mamy, która kibicowała mi podczas zawodów. To ważne, żeby rodzice namawiali dzieci do sportu. Mnie nie trzeba było namawiać, ale fakt, że mama mi kibicuje, bardzo mi pomagał - przyznaje młoda kobieta.
Wszystko się zmieniło, kiedy pani Róża miała 15 lat.

- Przeżyłam ciężki wypadek samochodowy, po którym długo dochodziłam do siebie. Miałam połamane nogi, liczne obrażenia wewnętrzne. Lekarze mówili, że na pewno już nie będę biegać, że nawet podbiec do autobusu nie będzie mi można - wspomina pani Róża.

Biega mimo bólu
Po długiej rehabilitacji Róża postanowiła wrócić do sportu. - Skończyłam szkołę średnią i poszłam na studia. Studiowałam w Białymstoku farmację. Wyszłam za mąż, zajęłam się pracą, ale powoli zaczęłam wracać do sportu. Nogi bolały w zasadzie bardziej, kiedy nic nie robiłam. Dlatego też w minione wakacje zaczęłam porządnie trenować - opowiada pani Róża. I chociaż ból wciąż jej dokucza, nauczyła się z nim żyć.

- Najpierw udało mi się raz przebiec wokół makowskiego zalewu, potem dwa, a następnie trzy. To 7-8 km. Potem starałam się przebiec ten odcinek w jak najkrótszym czasie. Często biegał ze mną mąż, który też kocha sport, chodzi na siłownię i trenuje boks. Na początku odczuwam ból, a potem już przechodzi i mogę się rozkoszować biegiem - mówi pani Róża. Znajomi namówili ją na start w zawodach. I to był przełom.- Wzięłam udział w grudniowym biegu mikołajkowym. I od tego czasu biorę udział w każdych możliwych zawodach - opowiada.

Wygrała między innymi cykl biegów ZiMNaR w Przasnyszu, ale zaangażowała się także w biegi w Warszawie.
- Robię doktorat na Uniwersytecie Medycznym, tam także należę do klubu sportowego. Wzięłam udział w tzw. biegu bielańskim, w którym zajęłam 14 miejsce wśród 294 kobiet. To mój największy sukces - mówi biegaczka. Jej najlepszy czas podczas treningu to 45 minut i 9 sekund na odcinku 10 km. Ostatnio przebiegła też jako pierwsza dystans 5 km podczas biegu ku pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Namówiłam mamę
- Jeszcze kilka lat temu trudno było wypatrzyć w mieście kogoś biegającego. Teraz mieszkańcy chętniej biegają, wychodzą na spacery, maszerują z kijkami. Bardzo się z tego powodu cieszę, bo sport daje bardzo wiele. Dla mnie jest ogromną radością, daje siłę, pozwala odetchnąć od codziennych spraw, zmęczyć się fizycznie, co ma korzystny wpływ na samopoczucie, ale i na zdrowie. Zachęcam do biegania. Namówiłam moją mamę, która polubiła bieganie i trenuje niemal codziennie. Zacząć można każdego dnia. Nie wymagajmy od siebie za dużo na początek, wystarczy najpierw przebiec kawałek i powoli dokładać sobie coraz więcej. Musimy nauczyć się swobodnie oddychać, to wymaga czasu, ale daje świetne wyniki, a przede wszystkim poprawia samopoczucie.
Pani Róża zapisała się do klubu sportowego Maków Biega.

- Atmosfera w klubie jest wyjątkowa. To wspaniali ludzie, których łączy wspaniała pasja. Zapraszamy wszystkich do przyłączenia się do nas. Trenujemy raz w tygodniu. Po wspólnym biegu pozwalamy na to, aby resztę treningu każdy biegał w swoim tempie. Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekamy na kolejne spotkanie - mówi pani Róża.

Chce przebiec maraton
Pani Róża, pomimo licznych obowiązków, planuje odnieść większe sukcesy w sporcie.
- Trenuję, aby jeszcze w marcu stanąć do półmaratonu warszawskiego. To będzie dla mnie duże wyzwanie, ale wiem, że jestem w stanie to zrobić - mówi z błyskiem w oku. Zaczęła także naukę pływania.
- Z tą dziedziną sportu akurat u mnie zawsze było kiepsko. A pomyślałam sobie, że pływanie by mi się przydało, gdybym na przykład zechciała wziąć udział w triathlonie- zdradza. Jeździ więc na basen do Pułtuska - Trener uczy mnie właściwej techniki.

Pani Róża chętnie odwiedza też siłownię i uczęszcza na zajęcia fitness. Poza tym lubi dobry film, podróże oraz spotkania z przyjaciółmi. Jej największym, na chwilę obecną, marzeniem sportowym jest przebiec maraton, do którego planuje stanąć już we wrześniu tego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na makowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto