Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

60-letnia Teresa Zięba i jej 78-letnia matka straciły 7 tysięcy złotych

Beata Dzwonkowska
pixabay
Teresa Zięba, mieszkanka Suchego (gmina Płoniawy-Bramura) oddała oszustom siedem tysięcy zł. Kobieta, która zjawiła się u niej na podwórku mówiła, że jest przedstawicielką fundacji i że chce jej zaoferować pomoc. Była przekonująca. Pani Teresa jej uwierzyła. Tyle że po tej wizycie straciła całe swoje oszczędności, a po oszustach ślad zaginął...

Uwierzyła w oferowaną pomoc
Pani Teresa mieszka w skromnym domku wraz z 78-letnią, bardzo chorą mamą. Nie pracuje, utrzymuje się z renty seniorki. Jest wdową, ma dwóch synów. Wiele w życiu przeszła, mimo to jest ufną osobą, życzliwą i bardzo otwartą na innych. Dlatego kiedy w południe 5 marca na podwórko wjechał obcy samochód i wysiadła z niego kobieta, pani Teresa wysłuchała, co nieznajoma miała do powiedzenia.

- Powiedziała, że jest przedstawicielką jakiejś fundacji, ale nie pamiętam nazwy i że ta fundacja może przekazać mnie i mamie zapomogę, ale konieczne jest wpłacenie składki. Im wyższa składka, tym potem wyższa zapomoga. Nie ukrywam, że pieniądze bardzo by się nam przydały, mama jest bardzo chora, po udarze i zawale oraz operacji na kamienie. Wymaga stałej opieki i licznych wyjazdów do szpitala, więc ucieszyłam się z propozycji - opowiada nam pani Teresa. Nic nie wzbudziło jej podejrzeń. Kobieta, która oferowała pomoc mogła mieć ok. 40-5o lat, 160 cm wzrostu, była średniej budowy ciała, miała ciemną karnację skóry oraz opadającą z jednej strony wargę.

Oddałam 7 tys. zł
- Miałam na koncie siedem tysięcy i tyle mogłam jej przekazać. Pieniądze miały mi zostać zwrócone i dodatkowo miałam dostać kolejne siedem tysięcy właściwej zapomogi - wyjaśnia pani Teresa. Wsiadła z nieznajomą do samochodu, który prowadził mężczyzna.

- Przyjechaliśmy do banku do Płoniaw. Ta pani nie wyszła z samochodu. Jak wróciłam to dałam jej pieniądze, a ona wyjaśniła, że jeszcze mają jechać do trzech kolejnych osób i spotkają się na plebanii, bo tam ksiądz ma pieniądze na zapomogi. Podrzucili mnie na plebanię i kazali czekać, a sami pojechali. Tyle ich widziałam - kończy pani Teresa. Oszuści odjechali samochodem prawdopodobnie koloru granatowego lub fioletowego. 60-letnia kobieta czekała jakiś czas, spacerowała, ale po "przedstawicielach fundacji" ślad zaginął. - Wtedy zrozumiałam, że zostałam oszukana. Wróciłam do domu i opowiedziałam wszystko mamie. To mama kazała mi zadzwonić na policję. Ja może bym tego nie zrobiła. Było mi tak bardzo wstyd, że dałam się tak łatwo nabrać - pani Teresa kręci głową. - Ale potem pomyślałam sobie, że oni będą chcieli oszukać kolejne osoby, a może moje zeznania pomogą w ich ujęciu.

Pani Teresa zawiadomiła policję. Niestety nie zapamiętała marki samochodu, ani tym bardziej numeru rejestracyjnego. Kamery przed bankiem nie uchwyciły również obcego samochodu. - Straciłam wszystkie pieniądze. Tyle razy słuchałam o podobnych oszustwach, a jednak sama padłam ich ofiarą. Do tej pory nie rozumiem jak to się mogło stać. Głupio mi było o tym zdarzeniu opowiedzieć synom i synowym, ale wszyscy zachowali się wspaniale. Nie wypominają mi tego, tylko zaproponowali pomoc - podkreśla pani Teresa. Obecnie wraz z mamą przebywa u najbliższych.

Małe szanse na odzyskanie pieniędzy
- Oszuści prawdopodobnie nie są mieszkańcami naszego powiatu czy okolic. Tego typu oszustw dokonują osoby nieraz z innej części Polski. Wybierają teren, przyjeżdżają i zostają do pierwszego udanego oszustwa. Potem po prostu uciekają. Nie wszyscy nabierają się na ich sposoby, jednak zazwyczaj nikt nie zawiadamia policji, tylko zamyka im drzwi przed nosem. A szkoda, bo często taki sygnał lub zapisanie numerów rejestracyjnych byłoby bardzo pomocne - mówi zastępca komendanta powiatowego policji, Marek Modzelewski. Nie ma złudzeń co do szans odzyskania przez panią Teresę oszczędności.

- To najczęściej niemożliwe. Dlatego tak ważna jest profilaktyka, ciągłe mówienie o tego typu oszustwach. One się zdarzają, ale też coraz częściej seniorzy nie dają się oszukać. W tym roku na przykład mieliśmy kilka zgłoszeń prób wyłudzenia pieniędzy metodą na wnuczka. Okazały się nieskuteczne. Od dłuższego czasu nie zgłoszono do nas udanego oszustwa tą metodą. Ale niestety przestępcy wymyślają nowe sposoby, podszywają się pod różne osoby i instytucje, trzeba być naprawdę bardzo wyczulonym na to, kto puka do naszych drzwi lub dzwoni. W razie wątpliwości należy powiadomić najbliższych lub policję - podpowiada zastępca komendanta.

Wszystkie osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje na temat opisanego zajścia proszone są o kontakt z najbliższą jednostką policji lub pod numerem alarmowym 997 lub 112. Policja apeluje do mieszkańców powiatu makowskiego o niewpuszczanie do domów nieznanych, podejrzanych osób oraz o nieprzekazywanie pieniędzy takim osobom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na makowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto